2 Obserwatorzy
21 Obserwuję
marczewek

marczewek

Cień Dextera

Cień Dextera - Jeff Lindsay Autor coś niema zbytniego szczęścia do polskiego wydawcy. Niby popularny serial, a Amber już dwa razy dał sobie spokój. Pierwszym razem jeszcze wrócił, i wydał po kilku latach przerwy tomy 1-5, ale widać zapał opadł. Ciekawe co z serią zrobi Albatros, bo póki co nie zapowiadają takiej inwazji jak ze sprzątniętym Amberowi Grishamem. Co do poprzednich tomów, to niewiele z nich pamiętam, zważywszy że na ten trzeba było czekać trzy lata. A że czytać i oglądać zacząłem jakoś na przełomie 2009/10 roku, to sporo detali uleciało. W sumie erial dość mocno się rozminął nawet z pierwszym tomem, bo potem idą swoimi odrębnymi drogami. Mimo wszystko można tu odczuć też taki swoisty jego powiew, bo ilość bzdurnych momentów jest całkiem spora. Dexter zostaje przyłapany, podczas swojego hobby, a gość który go przyłapał, zamiast zawiadomić policję, postanawia się zabawić. Oczywiście międzyczasie w okolicy dochodzi do dość makabrycznych morderstw policjantów. Pan Cień zabawia się tak bardzo, że Dexter wkrótce zostaje głównym podejrzanym, i musi zmierzyć się z dwoma największymi wrogami, inspektorem Hoodem i sierżantem Doakesem. Właściwie to można książki traktować jak alternatywną historię, bo szefuje nadal Matthews, Rita ma się dobrze, a zamiast Harrego Juniora mamy Lily Anne, a o żywym Brianie już nie wspominając. Choć i tak największe wrażenie robi beznogi, bezręki i bezjęzyczny sierżant Doakes. Tylko Dexter jest taki sam, równie ironiczny i z zamiłowaniem do eliminowania "tylko złych". No może jeszcze Vince Masuka jest równie irytujący i sypiący co chwila swoimi głupimi tekstami. Dość dobrze się to czyta, ale nie ma się zbytnio czym ekscytować.