Miecz i tarcza, to najnowsza wydana w Polsce, a tak naprawdę to 6 część z cyklu o inspektorze Rebusie, edynburskim inspektorze śledczym. Przygodę z Rebusem zacząłem od książki Zaułek szkieletów, potem jakoś udało mi się przeczytać pozostałe, ale w mieszanej kolejności, bo tak u nas jest wydawany. A to duży błąd, bo Rankin równie duży nacisk stawia na samo rozwijanie historii rozterek życiowych Rebusa, co na akcję kryminalną. Rebus jest do szpiku kości uczciwy, niesubordynację do szefostwa uczynił swoją życiową mantrą, a alkohol i papierosy to jego ulubiony posiłek. Tym razem jego głównym wrogiem jest doroczny festiwal, którego szczerze nienawidzi. Jakby tego było mało, w podziemiach zabytkowej części Edynburga troje nastolatków znajduje zmasakrowane zwłoki młodego mężczyzny; zanim zginął, był okrutnie torturowany. Sprawa od samego początku mocno śmierdzi, a podejrzenia zdają się potwierdzać, gdy zostaje odkryta tożsamość zabitego człowieka. Rebus rozpoczyna śledztwo, w którym nic nie jest takie jakim się od początku wydaje. Akurat ta książka jakoś strasznie to mi się nie podobała, choć historia był nawet dobra. Nie wiem czy to przez tłumaczenie, które wydało mi się jakieś takie toporne (wolę te tłumaczone przez Żołędziowskiego) czy coś inne zdecydowało. W każdym razie nie jest to Rankin najwyższych lotów, ale dla fanów Rebusa pozycja obowiązkowa. Czyli dla mnie.