2 Obserwatorzy
21 Obserwuję
marczewek

marczewek

Rany kamieni

Rany kamieni - Simon Beckett Co do Ran kamieni, to Amber pojechał po bandzie strasznie. Z jednej strony napisał że książka jest całkiem inna niż seria z Hunterem (bo jest), a z drugiej bez krempacji: - na okładce zareklamował każdy tom Huntera - napisał że tylko Beckett jest taki sam (a nie jest) - ubrał książkę w Hunterowe szaty, a to błąd. Nie zgodzę się że książka jest słaba. Dałbym ocenę 8/10 bo na taką zasługuje. Ale podnoszę na 10/10 ze względu za inne słabe opinie. Niestety pocisnęli z reklamą, sugerującą że może to i nie Hunter ale nadal thriller medyczny/antropologiczny. Więc wiele osób niestety spodziewało się właśnie thrillera, czegoś z pogranicza Chemii śmierci, serialu Kości czy książek Cooka. Tymczasem to bardziej psychologiczny kryminał noir w (nie do końca) współczesnej postaci. Od początku opowiadana historia intryguje. Coś się stało, ale nie wiemy co. Poznajemy bohatera, ale nie wiemy kim jest. Wiemy że coś ukrywa, ale nie wiemy co. Faktem jest że Beckett zaskakuje czymś innym niż do tej pory proponował. Wcześniej był "krystaliczny detektyw", teraz mamy tajemniczego uciekiniera. Wcześniej było przedstawione śledztwo, teraz mamy coś wręcz przeciwnego. Wcześniej szokował psychologicznie, poprzez sugestywne opisy rozkładu, trupami itp, itd. Powiedzmy plastycznym opisem. Wszystko wyłożone czarno na białym - krew, flaki trupy i robaki. Teraz działa na ludzką psychikę inaczej, bardziej subtelnie. Tu coś zasugeruje, tam coś podpowie. Zaraz wyjaśni jakiś sekret z przeszłości... Książka wymiata i tyle. Jest na równi z Chemią śmierci, tyle że na innej szali.